wtorek, 29 lipca 2014

Norylsk- syberyjskie miasto na krańcu świata

Po raz pierwszy, ale mam nadzieję, że nie po raz ostatni zapraszam Was na posta gościnnego. Tak sobie pomyślałam, że taka przygoda musi być opisana.
Autorem tej przygody jest Robert, który parę lat temu miał okazje się wybrać na Syberię.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba!
Zapraszam ;-)



Jest wiele miejsc na świecie wartych zobaczenia ze względu na swoje naturalne piękno lub będące świadkiem kulturowej działalności człowieka. Wszędzie są tam turyści i każdy, mając czas i trochę pieniędzy, może to osobiście potwierdzić.
Są też miejsca które, pomimo, że nie są nadzwyczajnie piękne, są równie warte zobaczenia, a dodatkowo dostęp do nich dla normalnego turysty jest dość ograniczony.
Bez wątpienia jednym z takich miejsc jest jedno z najdalej na północ wysuniętych miejsc gdzie żyją ludzie, czyli rosyjski Norylsk i jego okolice. 
Nie jest to placówka badawcza czy pojedyncza osada lecz olbrzymie, leżące poza kołem podbiegunowym centrum wydobycia znaczącej ilości zużywanych na całym świece niklu (35%), miedzi (10%), kobaltu (15%) i platyny (40%). 

Jest to odcięty od normalnych dróg komunikacji okręg zamieszkały przez około 250 tys. ludzi, którego głównym i najbardziej znanym miastem jest liczący ponad 100 tys. mieszkańców Norylsk.

Obszar ma ponurą historię, związaną z licznymi przymusowymi i karnymi obozami pracy, lecz obecnie jest w miarę normalnym miejscem w którym żyją i pracują, a w zasadzie głównie pracują wolni ludzie związani z przemysłem wydobywczym i hutniczym.
 
Miejsce przez jakiś czas w latach 90-tych ubiegłego wieku było ogólnie dostępne, min. dla turystów, jednak ze względu na zanieczyszczenie środowiska i strategiczne znaczenie dla przemysłu Rosji obecnie, podobnie jak w czasach ZSRR, znacznie ograniczono dostęp do niego w postaci wydawania specjalnych zezwoleń.

Norylsk został zaprojektowany jako modelowe miasto socrealistyczne, podobnie jak Nowa Huta w Krakowie. 

Centrum miasta stanowią monumentalne, kilkupiętrowe budowle, z pomnikiem Lenina na jednym głównych placów. Całość obecnie uzupełniają dziewięciopiętrowe (nie wiem dlaczego akurat 9?) bloki z wielkiej płyty.

Miasto jej w jednym elemencie podobne do Wenecji – wszystkie budynki są palowanych fundamentach, ze względu na niestabilny grunt „wiecznej zmarzliny”, który w krótkim, kilku miesięcznym okresie lata podbiegunowego w swojej powierzchniowej warstwie roztapia się na miękką zapadającą się i błotnistą breję. Ziemia pod budynkami ciągle „faluje”, dlatego budynki nie mają piwnic a jedynie puste przestrzenie u swojej podstawy.
 
Przemysłowy charakter miasta jest powszechnie zauważalny, wdziera się swoją obecnością w osiedla mieszkaniowe i nie daje o sobie zapomnieć.
 
Miasto, jak i cały okręg są nadal bardzo ważnymi i dużym ośrodkami, jednak po upadku ZSRR musiały zracjonalizować swoją wielkość, szczególnie jeżeli chodzi ilość zatrudnionych osób i co za tym idzie ilość mieszańców. W latach osiemdziesiątych region zamieszkiwało dwukrotnie więcej ludzi niż obecnie – ponad 400 tys. Efektem tej redukcji jest olbrzymia ilość opuszczonych bloków, a czasami wręcz całych osiedli. W tych warunkach klimatycznych widok szybko niszczejących budowli nadaje niesamowite postindustrialne i posturbanistyczne wrażenie. 

Jak już mówimy o klimacie to podczas pobytu w październiku 2009 roku towarzyszyły nam temperatury od -23 do -26 stopni, o czym powszechnie informował nas olbrzymi wyświetlacz temperatury umieszczony na końcu głównego prospektu(ulicy) miasta. 
Podczas pobytu nasi gospodarze pokazywali nam ponadto zdjęcia tego wyświetlacza z poprzedniego sezonu, kiedy wskazywał temperaturę -54 stopni. Jak mówią miejscowi: „zima tutaj twa tylko od września do maja, a potem to tylko lato i lato...”
 
Klimat sprawia, że popularne u nas ubrania „polarowe” są tam nieobecne i nieskuteczne. Sprawdza się tylko ciepła futrzana, naturalna odzież. I nic tu nie wskórają żadni ekolodzy.
 
Do miasta można się dostać samolotem, który ląduje na lotnisku z nowoczesnym terminalem. Transport lotniczy jest przez większość roku główną drogą całego zaopatrzenia w żywność i inne produkty, dlatego niektóre ceny mogą nieco zaskoczyć – piwo w restauracji kosztowało ok. 30zł.

Inną drogą komunikacji, ale dostępną przez kilka miesięcy jest transport wodny rzeką Jenisej. Niesamowitym widokiem są występujące w maju „pękające lody” na Jeniseju, kredy to rzeka w sposób dość gwałtowny uwalnia się z zimowych okowów.
 
Ciekawym socjologicznie zjawiskiem jest brak starych ludzi. Warunki życia są trudne a wynagrodzenia otrzymywane w przemyśle pozwalają, aby po skończonej aktywności zawodowej przeprowadzić się do bardziej ciepłych części Rosji. Nie ma tutaj też pijanych ludzi na ulicach, nieliczni którzy sobie na to pozwolili, znajdowani są za zwyczaj dopiero w maju, jako swoiste „przebiśniegi”.
 
Ze względu na noce polarne nad oknami często instalowane jest specjalne jarzeniowe oświetlenie, które podczas zimowych dni ma symulować światło bijące od okien.
 
Najlepszym sposobem w tym klimacie na utrzymanie sprawności samochodu jest jego nie wyłączanie. 
Dominują marki niemieckie i japońskie (na ruch lewostronny) oraz rosyjskie. Nie ma praktycznie samochodów włoskich i francuskich. Ciekawe czemu?

Wizyta w typowych mieszkaniach to podróż w czasie do naszych domów z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, tylko w ostrym hard-korowym, komunalnym wydaniu. Części wspólne mieszkań – klatki schodowe i korytarze to trudny do opisania świat zaniedbania, gdzie za solidnymi stalowymi drzwiami kryją się prywatne królestwa kolorowych mieszkań. W mieszkaniach tych zdarzają się perełki nadające się do podręczników budowlanych jako antyprzykłady. Zaskakujące jest też, że nie istnieje tam praktycznie izolacja termiczna budynków styropianem lub innymi materiałami. Jest tylko płyta betonowa i bardzo gorące kaloryfery zasilane z licznych ciepłowni.
 
Okręg norylski, położony u stup gór Putorana jest dobrze widoczny z dalszej odległości dzięki dymiącym kominom ciepłowni i hut, które zasilane są gazem i ropą ze złóż po drugiej stronie Jeniseju, które służą tylko dla potrzeb tego okręgu.
 
Jest to miejsce na ziemi, inne niż pozostałe, ale potrzebne aby inne miejsca na świecie, do których chętnie wracamy mogły być tak piękne i wygodne.
Fotografie:
Port lotniczy w Norylsku - budynek nowego terminala

Okręg Norylski z samolotu


Osiedle mieszkaniowe, w tle kominy ciepłowni 


Pomnik Lenina na ulicy … Lenina

Odnowiona zabudowa centrum

Odnowiona zabudowa centrum

Cerkiew - ulica Puszkina


Osiedle


Osiedle

Prospekt Lenina - dojazd do centrum

 Opuszczony budynek

Opuszczony budynek

 Nowe osiedle

Puste samochody na „wolnym gazie” – przed biurem kopalni i na osiedlu

"Witacz" Norilsk Nickiel

 Osiedle mieszkaniowe, w tle kominy ciepłowni


Wzornictwo "dobrej socjalistycznej roboty"

Typowe stalowe drzwi do mieszkania

 Wyświetlacz temperatury na pl. Gwardejskaja


Osiedlowe centrum handlowe


Prospekt Lenina , na końcu budynek z "termometrem"

 Futrzana moda na ulicy


30 procent zatrudnionych w kopalniach Norylska to kobiety
 
Ulica 50-lecia Października


 Robert, bardzo Ci dziękuję za napisanie tego posta ;-)

Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

 
Share:

12 komentarzy

Agnieszka Zielińska pisze...

I wszędzie na ziemiach byłego ZSRR ten Lenin! Kiedy ci ludzie zmądrzeją?

Istria pisze...

Rosja to wielki i ciekawy kraj, a Syberia jest niezwykła! świetna relacja

Kalejdoskop Renaty pisze...

Chyba nigdy ;-)

Pozdrawiam serdecznie

Renata

Kalejdoskop Renaty pisze...

Dziękuję ;-)

Pozdrawiam serdecznie

Renata

Agnieszka pisze...

Bardzo bym chciała pojechać na Syberię - to miasto byłoby dla mnie idealne! :)

Duch z Mroku pisze...

Piękny kraj, straszny kraj, ciągnie mnie tam ale i przeraża....

Kalejdoskop Renaty pisze...

Rozumiem jak najbardziej.Mam podobne odczucia.

Pozdrawiam serdecznie

Renata

Anonimowy pisze...

Życie w takim klimacie, koszmar i jeszcze 67 dni nocy polarnej, za żadne pieniądze. Ten wszechobecny kombinat, brak dróg wyjazdowych z miasta, horror !

punkbike pisze...

Te miasto przeraża i fascynuje w jednym. Dryfujący wokół arktycznej, zimowej pustki, postindustrialny koszmar. I jeszcze ta dwumiesięczna noc - niesamowite że ludzie potrafią tam żyć, bo Norylsk bardziej przypomina jakąś osadę z innej planety niż faktyczne miasto. Relacja i opis świetny!

Unknown pisze...

Świetna relacja. Najbardziej docierająca do świadomości, jaką dotąd czytałem. Dobra robota. Chciałbym tam pojechać, pooddychać tamtym powietrzem... Może to dziwne ale czytam i przeglądam zdjęcia o tej krainie już piąty dzień.. i dalej ta ciekawość.
Ok. Lecę dalej.
Gorąco pozdrawiam.��

Anonimowy pisze...

Wyobrazcie sobie, że to miasto powstało dosłownie na kościach ludzi, nie wiedzą nawet ile set tysięcy osób zostało tam doprowadzonych do śmierci. Są drogi, podczas budowy których jeśli zmarł skazaniec, to tam zostawał, a na nim biegnie teraz droga.

Bożena z Elbląga pisze...

Zawsze chciałam pojechać koleją transsyberyjską. Dużo czytam, ale o tym mieście nie słyszała. Bardzo ciekawy opis. Mnie zainteresował bardzo. Już wsiąknęłam w temat. Dziękuję za artykuł.

Kalejdoskop Renaty