Witam Was w moich progach, w tym nowym roku 2022 i życzę Wam zdrowia i
radości!
Początek roku zawsze mobilizuje mnie do podsumowań.
Co to
był za rok! Będę go pamiętać jeszcze przez wiele, wiele lat, bo z jednej
strony dał w kość, a potem wyrzucał mnie pod niebiosa. Nie było nic
pomiędzy — albo dotkliwe upadki, albo wzloty.
Nikt nie lubi reklamować swoich niepowodzeń, ponieważ porażkę postrzega się tylko w perspektywie porażki, a nie wyniesionej lekcji. Jesteśmy społeczeństwem pozorów i każdy pragnie, aby ludzie wiedzieli, że ich życie jest bogatsze i ciekawsze niż życie innych. Zawszę powtarzam, że życie to nie wszystko, co widzisz w mediach społecznościowych. Wszyscy lubią ulegać pokusie i wierzyć, że zdjęcia, które uwieczniają najlepsze momenty tej lub innej osoby, są wszystkim, co jest do zobaczenia.
Na moim blogu staram się zawsze pokazywać to, co najlepsze, ale moje życie składa się również z potknięć, frustracji, problemów zdrowotnych, niepowodzeń, z małych i dużych upokorzeń, błędów, głupoty, mniej lub bardziej poważnych problemów… i tego wszystkiego nie zabrakło mi również w 2021 roku. Nie mówię o tym i nie rozmawiam o tym, ponieważ przy mojej włoskiej mentalności mówienie o porażkach wydaje się tylko daremnym użalaniem się nad sobą. Ale byłoby to niesprawiedliwe, jeśli bym o tym nie wspomniała.
Rok 2021 to rollercoaster wrażeń i emocji. Dużo pozytywnych doświadczeń, jak i negatywnych. Rok pełen pracy, nowych znajomości, ale też weryfikacji starych przyjaźni Rok nowych doświadczeń i rzucanych sobie samej wyzwań. Rok pełen satysfakcji, ale też rok, w którym znów musiałam zmierzyć się z problemami. To rok problemów zdrowotnych moich i w rodzinie. To również rok, w którym dorwał mnie Covid.
Ale za to jest sporo dobrych wieści. Po pierwsze, prawdopodobnie do końca maja ukaże się moja książka. Po drugie, zaczęłam pisać już drugą. Po trzecie warsztaty kulinarne trekingowe w Toskanii podobają się bardzo. Są już nowe daty i mnóstwo chętnych!
Rok, w którym było mi dobrze, jak i źle. Z jednej strony był to piękny czas, obfitujący w nowe znajomości, górskie wyprawy i słoneczne dni. Z drugiej okres trudny...
Każdy rok jest ważny, bo w każdym dzieje się coś. Dla mnie to był bogaty rok, bo ja się po prostu nie nudziłam.
Nigdzie w tym roku nie balowaliśmy. W Sylwestrowy wieczór byliśmy nudni do bólu — spędziliśmy go w domu. Cały dzień minął leniwie pomiędzy stołem, drzemką, kartami i dobrym kinem. Takie dni są czasem potrzebne i trzeba przyznać, że w tym świątecznym czasie takich momentów mieliśmy całkiem sporo.
Było mi ciepło, bo było dużo ciepłych rozmów przez telefon. A po takim roku, aż miło usłyszeć przez telefon: Renata ti voglio bene.
Jednak niezależnie od wszystkiego uważam, że to był dobry rok, bo wszystko jest po coś, bo w każdym dniu można znaleźć coś dobrego — wszystko zależy od nas samych. Tańczyłam w deszczu z uśmiechem na twarzy. Nie poddałam się.
Żeby podsumować taki rok jak ten, nie wystarczy jeden wpis, bo przecież o ostatnich miesiącach można pisać i pisać, ale ja się postram.
Dla mnie 2021 był potwierdzeniem tego, że moje życie jest bogate i że naprawdę je lubię, nawet z tą okropną pandemią. Że jest bogate w dobrych ludzi. Że ja nie potrafię się nudzić. Że pomimo 25 lat w związku z mężem my się nigdy nie nudzimy, nawet podczas pandemii.
W sumie to ja nie wiem co to nuda. Nie mam czasu na nudę. Mam zawsze wiele pomysłów,
mam wciąż tak wiele do zrobienia, że na nudę zwyczajnie nie ma ani czasu,
ani miejsca.
Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna i
mimo wielu strat i wyrzeczeń w tym roku, wolę na niego patrzeć na rok
szans i możliwości, mimo wszystko.
Zanim podsumuje mój rok
podróżniczy, chcę WAM podziękować za zaufanie, za każdy kliknięty post, za
każde przeczytane słowo, za każdą poradę, z której skorzystaliście, za
każde udostępnienie, za każde polubione zdjęcie (a o to dzisiaj trudno w
natłoku social mediów...). Ostatni rok, mimo zawirowań spowodowanych
pandemią Covid-19, o dziwo nie
należał do najgorszych, jeżeli chodzi o zainteresowanie moim
kalejdoskopem. Udało mi się pobić kilka własnych rekordów i widać, że idę
w dobrym kierunku.
Dziękuję.
2021 Blog w liczbach:
1.000.000
wow! Tyle razy przeczytaliście moje posty, porady, korzystaliście z mojego
bloga!
200% więcej osób odwiedziło mojego bloga w stosunku do
poprzedniego roku! Blog ugruntowuje się na liście blogów podróżniczych o
Włoszech!
Dziś mogę przyznać, że rok, był intensywny, pełen wrażeń,
emocji i nowych podróżniczych doświadczeń. W tym roku podróżowaliśmy tylko
po Włoszech, odwiedzałam miejsca znane i mniej znane. Ostatnie 12 miesięcy
przyniosło mi całą masę nowych doświadczeń. Po tym, jak
widziałam jak niektóre linie lotnicze odwołują tak sobie loty,
dałam sobie spokój z lataniem. Zwiedzaliśmy to, co mamy blisko i w zasięgu
ręki. Rok 2021 był zdecydowanie rokiem odkrywania sekretów najbliższych
nam okolic. Jeździłam tam, gdzie nikogo nie ma.
STYCZEŃ
Po Sylwestrze styczeń minął nam na odpoczynku — żartuje!
Już w
listopadzie 2020 r. skontaktowało się ze mną wydawnictwo — dyskusja nad
umową toczyła się przez kilka miesięcy. Umowę na pierwszą książkę
podpisałam dopiero w marcu, ale już przed podpisaniem obawiałam się, że
nie zdążę oddać materiału na czas. Żeby zdążyć, zaczęłam pracować już w styczniu. Całe szczęście, bo to, co się później wydarzyło w moim życiu, zabrało mi kilka miesięcy. Do tego o większym wojażowaniu nie
było mowy, bo nowy rok zaczęliśmy w czerwonej strefie, więc o wyjechaniu
poza gminę nie było mowy.
Dotleniałam się ile mogłam na
szlakach moich wspaniałych wzgórz.
LUTY
Początek tego miesiąca przyniósł też pierwszą z kilkunastu moich randek z moim miastem. Do Wenecji w zeszłym roku zajrzałam chyba najwięcej.
Wenecja to zawsze dla mnie świetna opcja na jednodniowy wypad z domu. Jedynie 40 minut pociągiem i przenoszę się w magiczny krajobraz.
MARZEC
I tu przypada marcowa pauza, która zupełnie zbiegła się z zachorowaniem
na Covid. Moim, męża i teściowej. To był trudny czas. To był strach. Był
momenty, że było naprawdę źle. Z moim problemami zdrowotnymi nie chciałam
być kolejną ofiarą z chorobami współistniejącymi. Było pogotowie, był brak
oddechu. Tylko ten, co przeszedł w miarę źle, wie co to jest za paskudna i
podstępna choroba. A ze mną i z teściową obeszła się naprawdę podstępnie.
Mój organizm broni się przed zarazkami w rodzinie najdłużej. I tak było
tym razem. Dopiero po 9 dniu mój stan zaczął się pogarszać. Ale całe
szczęście mam tu wokół siebie wspaniałych ludzi. Nie byłam sama.
Wiadomo, że jedni się sprawdzili, drudzy nie.
KWIECIEŃ
Koniec marca i kwiecień to miesiąc naszych urodzin. Każdego roku z tej okazji gdzieś wyjeżdżamy. Ale również w tym roku urodziny świętowaliśmy w izolacji.
Również Wielkanoc spędziliśmy w odosobnieniu. Dopiero pod koniec kwietnia można było się ruszyć z gminy.
Po prawie dwóch miesiącach zostaliśmy wypuszczeni na wolność. Na początku nie mogliśmy jeszcze opuszczać gmin, ale wsiąść na rower i pojechać gdzieś na moment, to było coś.
A jak tylko można było opuścić gminę, gdzie ja mogłam pojechać?
Oczywiście, że do Wenecji. Czuje się tam jak w domu jak u siebie. Każdy
zakątek miasta ma w sobie to coś, wyróżnia się, można znaleźć w nim coś
dla siebie. Spacerując moją ulubioną trasą czuję energię uśmiechniętych
ludzi, zarówno Wenecjan, jak i setek turystów z całego świata zachwyconych
miastem.
Obiad nad brzegiem wody na wyspie Giudecca to już taka moja
tradycja, kiedy tylko klimat pozwala na konsumpcje na dworze.
MAJ
Jedną z niewielu zalet panującej sytuacji w roku 2021 było to, że brak możliwości wyjazdów zagranicznych wymusił chęć odkrywania tego, co mamy pod nosem. To nie to, że nie można było wyjechać, ale to ja nie miałam zamiaru jechać za granice, kiedy wszystko jest tak nieustabilizowane. Siedzieć i myśleć, czy czasem nie odwołają mi lotu. W gąszczu ustawicznie zmieniających się informacji i zasad podróżowania, zupełnie świadomie zrezygnowałam z zagranicznych podróży. To nie dla mnie! Przecież mieszkam w najpiękniejszym kraju na świecie, tutaj co 15 km można znaleźć ciekawy zakątek.
Maj i czerwiec to miesiąc pod znakiem jednodniówek w okolicy. Było intensywnie, upalnie i…tego, jak zwykle trzeba mi było! W ruch poszły więc zakurzone przewodniki i mapy, który poprowadziły nas ku okolicznym atrakcjom. Zaczęliśmy eksplorować najbliższą okolicę. Zagłębiliśmy się w nasz i pobliskie regiony. Były to w większości jednodniowe wycieczki, ale udało się odkryć kilka naprawdę ciekawych miejsc. No spójrzcie, chociaż na treking do twierdzy Anfa największej twierdzy Napoleońskiej we Włoszech.
Pojechałam również na jeden dzień do Rawenny, która zaskoczyła mnie pozytywnie. Chyba w moim życiu nigdy nie widziałam tak pięknych mozaik.
Było też kilka ciekawych szlaków, bo czasem czuje potrzebę odcięcia się
od rozpędzonego świata i cywilizacji, kontaktu z piękną naturą!
Wraz z przepiękną pogodą powróciły biesiady z przyjaciółmi, z którymi z
radością witaliśmy się po długiej rozłące. Znów cieszyliśmy się swobodnym
byciem razem. Potrzebowałam tego bardzo, ale nie tylko ja. To były piękny
spędzony czas.
CZERWIEC
W pierwszy wolny weekend pojechaliśmy na wycieczkę rowerową na Lido, bo wiadomo, że jak tylko pojawia się ciepło, to ja uciekam na moją wyspę.
Pellestrina to moje ulubione miejsce na ziemi. Uwielbiam tutaj wracać co roku i rozkoszować się dziką naturą, soczystą zielenią, oddychać świeżym powietrzem. Zawsze zachwycam się widokami, w których się zakochałam ponad 15 lat temu. Tu mam swoje miejsce na świecie! Moje sacrum oraz przystań, w której moja dusza współgra z naturą. Im człowiek starszy, tym bardziej szuka kontaktu z naturą, a tutaj jest ona nieskazitelna!
Za każdym razem będąc na wyspie najbardziej ładuję swoje akumulatory na najbliższy rok. Aż strach pomyśleć co byłoby gdybym zamieszkała tam na co dzień? Chyba stałabym się chodzącą baterią naładowaną w 100%. Czuje się tam, jak w domu, jak u siebie. Każdy zakątek wyspy ma w sobie to coś, wyróżnia się, można znaleźć w nim coś dla siebie.
Tutaj mam moich ulubionych rybaków.
LIPIEC
Po pracowitym roku potrzebowaliśmy chwili wytchnienia i zmiany otoczenia. Ten miesiąc wspominam wyjątkowo dobrze, ponieważ spełniłam jedno ze swoich podróżniczych marzeń. W tym wakacyjnym miesiącu wybraliśmy się zrelaksować, na jedną z włoskich wysp – Ponza. Na swój pobyt na wyspie wybrałam malowniczo położoną miejscowość Le Forna. Uważam, że jest to najpiękniejsza część wyspy, jeśli szukamy spokoju i pięknych widoków. Czy można wymarzyć sobie lepszy widok o zachodzie?
Na wyspie bawiliśmy się przednio!
Było też kilka innych ciekawych miejsc, które opisałam wam w mojej
książce.
Każdą możliwą niedzielę spędzaliśmy na naszej ukochanej Pellestrinie.
Lipiec,
to też nasze
pierwsze warsztaty kulinarno trekingowe. Z Kasią nie tylko pracowałayśmy, ale również sobrze się bawiłyśmy.
Lipiec to również wygrana Włochów w piłce nożnej. Co to byłą za
noc?!
SIERPIEŃ
Sierpień był chyba najbardziej intensywnym miesiącem mijającego roku. Termin oddania książki się zbliżał, a mi ciągle brakowało kilka rzeczy do zobaczenia. W sierpniu byłam solo w Ligurii.
Zakończenie miesiąca spędziliśmy w Polsce — piękny czas u rodziców. Pokręciliśmy się po wrocławskich okolicach. Chociaż krótki, to bardzo udany wyjazd.
Wracając zatrzymaliśmy się nad jeziorem Como. To już nas drugi raz nad jeziorem.
Również w sierpniu spędzaliśmy nasze beztroskie
niedziele na wyspie Pellestrina.
WRZESIEŃ
Czas gnał na przód. Tak jak przywitaliśmy morze, tak też nadszedł czas by
je pożegnać. Była połowa września, ale lato panowało w najlepsze. We
wrześniu w sumie udało nam się spędzić, aż dwie niedziele na Pellestrine.
W tym miesiącu miałam również w gościnach na kolacji moich rybaków, z
którymi bawiliśmy się do białego rana.
Przy stole w ogrodzie zasiadaliśmy w tym roku niezliczoną ilość razu. Nie tylko u nas.
PAŹDZIERNIK
Jesień wybiła w kalendarzu, ale aura dalej nas rozpieszczała. Październik to przepiękna jesień, którą próbowaliśmy łapać wszelkimi sposobami i wszędzie, gdzie się da.
To również
dwutygodniowe warsztaty w Marradi.
A po dwóch tygodniach pracy, na nagrodę udało nam się z Kasią wyskoczyć w damskim gronie do Marche.
Elcito położyło mnie na łopatki.
Czasem zastanawiam się, czy aby zbyt często nie zachwycam się
odwiedzanymi miejscami i nie chodzi tu tylko o te nowe miejsca, ale no co
poradzę, jak świat jest taki piękny.
LISTOPAD - GRUDZIEŃ
Jesień panowała już pełną gębą, ale przyjemne ciepło nie chciało wypuścić
Italii z objęć.
Łapałam, ile mogłam resztki ciepła. Kilometry
wychodzone po wzgórzach i naszym regionie.
Wędrowałam w tym roku w upale, w zimnie, nawet w deszczu, w dzień i w nocy.
Przez cały rok wracałam do Wenecji niezliczoną ilość razy. Tak też było w listopadzie i grudniu. Tam jestem szczęśliwsza niż gdziekolwiek indziej... tak po prostu. I nic na to nie poradzę!
Listopad to również nasze czwarte i ostanie warsztaty w Marradi.
Lubię te podsumowania, bo zbierają wszystko w całość i uświadamiają,
jakie mamy szczęście i ile udaje nam się wycisnąć z tego, co daje nam los.
Czym zaskoczy nas rok 2022 tego kompletnie nie wiemy. Nie mam dużych
planów na ten rok, bo wiem, że będę dużo pracować. Pogodzić wszystko nie
jest łatwo. Praca, blog, dom, ogródek, warsztaty i druga książka. Jak ja
to wszystko połączę, to jeszcze nie wiem. Ale na pewno nie mam zamiaru
siedzieć na dupsku i się nad sobą użalać.
W główce już się narodził
pomysł na wakacje. Super pomysł, ale na razie cichosza, bo ja lubię
zaskakiwać.
Nowy Rok to nie tylko nowe możliwości, ale także nowe marzenia. Życzę Wam
z całego serca zarówno tego pierwszego jak i drugiego. Przy okazji życzeń
chciałbym również bardzo podziękować za wszystkie wiadomości, komentarze,
polubienia i za ponad 100 000 wyświetleń prawie każdego
miesiąca!
Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
- Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
- Śledź mnie na Instagramie @kalejdoskoprenaty!
- Otrzymuj ‚List z Włoch’ zapisując się na newsletter.
Pozdrawiam
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Korzystając z tego formularza, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych podanych w formularzu (IP oraz jeśli zostały podane: podpis, adres mail, strona www) przez tę stronę. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w Polityce prywatności.