wtorek, 10 października 2023

Urodziny bloga - 11 lat!

Siedząc przy komputerze, brakuje mi tchu. Coś mi przyszło do głowy i jest to uczucie tak niepohamowane, że muszę to natychmiast zrobić. Zakładam blog, wybieram motyw i klikam przycisk „nowy post”. Ale co mam napisać? Nie mam kierunku, skupienia ani celu! Wiem tylko, że to musi dotyczyć jedzenia i podróży. To było dzisiaj 11 lat temu. 
Dlaczego powstał Kalejdoskop Renaty?

Odkryłam w Internecie świat fascynujących blogów i chciałam być jego częścią. To jest ta krótka wersja. Ta dłuższa jest zbyt długa. Miałam mnóstwo entuzjazmu, ale muszę powiedzieć, że nadal mam. To i jak i dlaczego nadal to robię, 11 lat później, jest znacznie bardziej skomplikowane. Coś zaczęło się od kaprysu, bez żadnego prawdziwego powodu, ale zmieniło moje życie w sposób, jakiego zupełnie się nie spodziewałam.
Wydaje się to całkowicie szalone – minęło 11 lat! W internetowych czeleściach to praktycznie starość!
To trochę więcej niż 1/4 mojego życia i wciąż się szczypię, że robię to, co kocham.
Wydaje się, że to było bardzo dawno temu, ale jednocześnie wydaje się, że to było w zeszłym tygodniu. Kiedy powstał mój Kalejdoskop, był to cudowny czas w świecie blogów – taki prosty, taki piękny, taki niewinny, bo nikt z nas nie wiedział, co tak naprawdę robi. Patrząc wstecz, wiele rzeczy mogłam zrobić inaczej, ale jestem zadowolona ze ścieżki, którą obrałam.
Tak naprawdę 11 lat temu nie miałam żadnych prawdziwych marzeń ani celów związanych z tym blogiem. Byłam całkowicie anonimowa i nie miałam pojęcia, co robię.
Dziś dzięki temu blogowi czyta mnie setki tysięcy czytelników miesięcznie, dzięki temu blogowi nawiązałam mnóstwo znajomości, napisałam dwie książki, kończę trzecią. I mam plan na kolejne pięć. Nigdy nie byłam bardziej wdzięczna za wszystko niż ostatnio.

A zaczęło się tak, jak zawsze: cicho. Trochę bez powodu. Trochę dla zabawy. Trochę z nudów.
W 2012 roku z pewnością nie patrzyłam w przyszłość i nie wyobrażałam sobie, że jedenaście lat później nadal będę pisać. To była raczej spontaniczna decyzja.

Blogi przychodzą i odchodzą. Niektóre z nich nie zaszły daleko, ale są też takie, które śledzę od samego początku i które nadal świetnie się rozwijają.
Co więc nas motywuje?
Dlaczego blogowanie staje się integralną częścią życia niektórych ludzi?
Myślę, że istnieją różne powody dla różnych blogerów. Oczywiście, jeśli piszesz bloga o jedzeniu, musisz mieć pasję do jedzenia; jeśli piszesz blog podróżniczy, musisz kochać podróże.

Jak wspomniałam na początku, założenie bloga nie było jakimś wielkim planem, raczej spontaniczną decyzją. Ale powodów, dla których kontynuowałam, jest dużo więcej. To wszystko to długi romans z jedzeniem, ale nie tylko jedzeniem, ale także poznawaniem go, próbowaniem nowych rzeczy do gotowania i jedzenia, odkrywaniem włoskiej kuchni! Ale nie mogę zapomnieć o drugiej pasji podróżach.
Chociaż nigdy nie byłam cyfrowym nomadem ani nie podróżowałam w pełnym wymiarze godzin, w ciągu ostatnich 11 lat podróżowałam DUŻO. Odwiedziłam mnóstwo nowych miejsc i przeżyłam więcej niepowtarzalnych przygód, niż większość ludzi nawet marzy.
Kiedy patrzę wstecz na te przygody, niektóre z nich wyraźnie wyróżniają się jako takie, których nigdy nie zapomnę. Trudno było je streścić do zaledwie 111, ale zrobiłam to dla was w mojej pierwszej książce....oczywiście 111 przygód mogłoby stać się milenijną przygodą....kto wie, może kiedyś pokuszę się o następne części, na razie tematów na książki mi nie brakuje.

Ponadto blogowanie nauczyło mnie wielu rzeczy: akceptowania porażek, wielozadaniowości, uczenia się umiejętności, które są poza moją ligą, bycia bezbronnym, przyjmowania krytyki bez zniechęcenia, uczenia się na jej podstawie i próbowania lepszych wyników, ale też dzięki blogowaniu mogłam zobaczyć mnóstwo niesamowitych miejsc, wziąć udział w ciekawych projektach. Ale przede wszystkim blogowanie nauczyło mnie asertywności. Niemniej to wszystko wypracowałam przez te wszystkie lata. 

Czasami trudno jest mi utrzymać motywację. Siła, cierpliwość i pewność siebie zostają wystawione na próbę. Chociaż doceniam porażki, bo to pomaga mi utrzymać równowagę.

Dziś chcę wyrazić moją wdzięczność za rodzinę, przyjaciół i wszystkie możliwości uczenia się, jakie dała mi ta przygoda z blogowaniem. Jestem wdzięczna wszystkim nieznajomym, którzy stali się fanami bloga. Dzięki za wsparcie i zdrową krytykę motywującą mnie do lepszej pracy.
Jesteście wspaniali! I jedyne czego mogłabym sobie życzyć, to żebyście cały czas tutaj byli! Bo zapału i inspiracji jest mnóstwo, ale to Wy tworzycie to wszystko z nami!!! Dziękuje!
Blog przyniósł mi wiele wyróżnień, możliwości, uznania i nowych znajomych – ludzi takich jak Wy, którzy podróżowali ze mną wirtualnie poprzez mój blog. Ludzi, którzy podzielili się swoimi przemyśleniami i skomentowali posty, dodali swoje doświadczenia i wspomnienia – w końcu podróże to wspomnienia, nie tylko miejsca.
Dzisiaj chcę Wam podziękować, niesamowitej społeczności, za ponad 11 lat spędzonych ze mną.
Główną ideą było dostarczanie wiadomości i przybliżanie Italii Polakom. Nie chciałam tego robić w sztuczny sposób. Nie zawsze to, co widzę w Internecie, mi się podoba. Wielokrotnie byłam okradana z pomysłów, zdjęć czy nawet tekstów. Teraz kiedy napisałam dwie ksiązki, to chyba gorsze jest, że kopiują pomysły z moich książek. Ale tak sobie myślę, że ktoś jest mało kreatywny i oryginalny, jeśli dopuszcza się takich rzeczy, to jest naprawdę bez sumienia.
Nigdy nie aspirowałam – choć nie jestem cesarzem skromności – do miana znanej, czy wpływowej blogerki. Robię swoje. Wierzę w oddanych czytelników, wierzę w słowo pisane. Ono nie umrze. Telewizja nie zabiła książek, wideo nie zabije blogów.
Gdy zakładałam bloga, przyrzekłam sobie, że zostanę zawsze sobą. Że będę pisać to, co myślę i tylko to, co naprawdę widziałam.
Kocham pisać. Nie jestem Hemingwayem, nie poruszam tematów ambitnych. Nie piszę perfekcyjnie. Nie mam dopieszczonego bloga, ale zawsze jestem autentyczna i piszę z sercem. 
Bloguję od 11 lat i wciąż to uwielbiam, ale przede wszystkim uwielbiam to, w jaki sposób mój blog ewoluował i jak mogę zainspirować innych.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że mnie to nie cieszy.
Skłamałabym, gdybym napisała, że się nie cieszę, że czyta go coraz więcej osób.
Nie jestem influencerem. Nie lubię tego, co Instagram i Tik Tok zrobiły z podróżami, zdrowiem psychicznym i światem.

Zaczęłam pisać, bo wiem, że mam dużo do przekazania.
Czułam wewnętrzną potrzebę dzielenia się moim doświadczeniem, przemyśleniami i relacjami z podróży z innymi ludźmi.
Kiedyś czytałam, że grzechem jest marnowanie talentu, który się posiada.

Muszę dodać, że są też czarne strony bycia blogerem. Całe szczęście, że znam swoją wartość. Wiem, co reprezentuję i nie akceptuj kłamstw, manipulacji i bzdur. Nie pozwalam, żeby ludzie mnie wykorzystywali.

Oto zadziwiający fakt, którego właśnie się dowiedziałam, przygotowując ten post: w ciągu ostatnich 11 lat nieco ponad 8 MILIONÓW osób odwiedziło Kalejdoskop Renaty. Wow. Liczba ta niewątpliwie rosła na przestrzeni lat. Pamiętam, że kiedy zaczęłam poważnie podchodzić do blogowania, moim celem było, aby mój blog przeczytało 1000 osób w ciągu miesiąca. Wtedy było to 1000 osób dziennie. Kiedy wyznaczałam sobie te cele, wydawały się one prawie nieosiągalne. A jednak te wszystkie cele zostały osiągnięte już dawno temu.
To, co sprawia, że ten blog jest świetny to czytelnicy, wspaniała społeczność, która mnie czyta. Liczba czytelników stale rośnie. Otrzymałam wiele miłych wiadomości, na blogu pojawiło się wiele inspirujących komentarzy, za które jestem ogromnie wdzięczna. Mogłabym długo tak wymieniać!

Na koniec dodam, bo prawie bym o tym zapomniała, od zeszłego roku nie tylko blogerka, ale również autorka dwóch przewodników! Skłamałabym, że mnie to nie cieszy, ale moja ostatnia książka nadal w pierwszej trójce najlepiej sprzedających się książek podróżniczych w Empiku tego roku. Pierwsza książka w zeszłym roku była na drugim miejscu. To wszystko bez żadnych pleców. Zasługa mojej pracy i przede wszystkim was, że zawsze udostępniacie, kiedy o to proszę. Dziękuję bardzo!
Czy mam konkretne plany?
Nie. Ja nie planuję. Już od jakiegoś czasu. Życie samo układa swój scenariusz. Staram się tylko być dobra. W tym, co robię, rozwijać się, ale i być dobrym człowiekiem. Bo wiem już, że dobro do mnie wraca. Wracało wiele razy. I to, że trwam w swoich zasadach, zostaje nagradzane.
Mam marzenia jak każdy. Bez parcia na szkło, chciałabym zrobić kilka fajnych rzeczy w życiu. Tylko takich, które sama wybiorę. Nie narzuconych albo tych, które „powinnam zrobić, by zaistnieć”. Sama dokonam wyboru, nie zostanę przez nikogo zmuszona. Taka już jestem, ale czy nie taką mnie lubicie?

Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje. 
  • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu. 
  • Śledź mnie na Instagramie @kalejdoskoprenaty!
  • Otrzymuj ‚List z Włoch’ zapisując się na newsletter.

Pozdrawiam

Renata
Share:

1 komentarz

Agnieszka Zielińska pisze...

Gratuluję i życzę kolejnych co najmniej 11 lat! Wiem, o czym piszesz, bo sama prowadzę blog dziesiąty rok...

Kalejdoskop Renaty