sobota, 26 listopada 2016

Najpiękniejsze górskie miejsca we Włoszech - polskie blogerki polecają

Włochy są pełne urokliwych miejsc. Jest tu tyle do zobaczenia i do zrobienia, że jednego życia za mało.
Włoskie wybrzeże dostarcza niesamowitych widoków w wielu miejscach. Jednak Italia to nie tylko piękne miejsca nad morzem.
Pełno tutaj przepięknych górskich zakątków, które czekają na Wasze odkrycie.
Każdy mógłby zrobić taką listę i pewnie każda byłaby inna, bo dla każdego inne miejsce jest piękne czy mało znane. Możliwości jest wiele.
Postanowiłam przygotować dla Was listę włoskich miejsc górskich, o których mało w polskich przewodnikach. Poprosiłam o pomoc kilka polskich blogerek.

Każda zaproponowała swoje miejsce w górach.
W tym wpisie znajdziecie nie tylko miejscowości, pojawia się te
ż szlak, góra, wąwóz, dolina a nawet jezioro.
Przed Wami zestawienie aż 11 mało znanych górskich miejsc we Włoszech
Opublikowane wypowiedzi i opinie należą do blogerek.
Mam nadzieję, że miłośnicy gór z całą pewnością znajdą coś dla siebie.
Zapraszam ;-)

Marzena - pasjonatka gotowania i fotografowania, mieszkająca w okolicach Rzymu, prowadzi blog "Fotografia i kuchnia".
Marzena poleca Campo Tures
Campo Tures to mała, piękna, turystyczna miejscowość w dolinie Aurina, w Dolomitach.
Oferuje pełną gamę noclegów od kilku gwiazdkowych hoteli po apartamenty i pokoje, kilkanaście restauracji, sklepy, informację turystyczną w samym sercu centrum miasteczka i wiele pięknych szlaków.
Jeden z najpiękniejszych szlaków, jakie dotychczas zwiedziłam, to szlak prowadzący do wodospadów "cascate di riva".
Zaczyna się on na parkingu Bad Winkel, do którego można dotrzeć zarówno na piechotę z miasteczka Campo Tures, jak i korzystając z komunikacji miejskiej "citybus" lub samochodem.
Obok parkingu znajduje się początek szlaku oznaczonego numerem 2, prowadzi on przez cudowny górski las. Szlak jest bardzo łagodny i świetnie oznaczony, dlatego nadaje się również dla rodzin z dziećmi, nie spiesząc się można go przejść w te i z powrotem w ok. 3h.
Na jego trasie co jakiś odcinek spotyka z się wodospad, jest ich razem trzy i wierzcie mi, co jeden to piękniejszy - prawdziwy spektakl natury!!!
Po trzecim wodospadzie można kontynuować spacer szlakiem św. Franciszka, równie pięknym, lecz w pewnym momencie dosyć stromym, co może być utrudnieniem dla dzieci i osób starszych.
Na tym szlaku pełno jest miejsc medytacyjnych, cytujących św.Franciszka.
Szlak możemy skończyć na szczycie zwiedzając piękną kapliczkę.
Campo Tures znajduje się kilkanaście kilometrow od miejscowości Riscone kolo Brunico, gdzie można wyciągiem wjechać na Plan de Corones, jedna z najbardziej panoramicznych gór Dolomitów, dlatego polecam jako bardziej ekonomiczną bazę noclegową dla wielu niezapomnianych górskich wycieczek w obrębie doliny Aurina i Pusteria.
Co do restauracji w Campo Tures, miałam przyjemność jeść w dwóch: Rosmarino dość komercyjne jedzenie dla niewybrednych, mimo rekomendacji Tripadvisora wyszłam rozczarowana, za to z czystym sumieniem mogę polecić Drumlerhof, gdzie jest kilka euro drożej, ale za to obsługa i dania o wysokim poziomie.
Zdjęcia nie oddają widoku na żywo, który naprawdę zapiera dech w piersiach.
Zwiedziłam wiele słynnych miejsc w Dolomitach, ale szlak wodospadów di Riva wywarł na mnie niesamowite wrażenie.


Ania, pasjonatka języków romańskich, podróży i krajów śródziemnomorskich - prowadzi bloga www.cafezpoliglotka.pl
Ania poleca Bolzano 

Co prawda jeszcze jesień, ale warto już pomyśleć o zimowej wyprawie do Italii.
Zwiedzanie regionu Trentino Alto Adige w grudniu stanowi iście magiczne doświadczenie i nie mam tu na myśli jedynie stoków narciarskich czy zimowego pejzażu. 
W Trento i Bolzano czekają na Was cudowne stragany bożonarodzeniowe, które wnoszą iście świąteczny i bajkowy klimat.
Na tych jakże popularnych ryneczkach możecie dostać zarówno produkty związane ze świętami jak i wyroby rzemieślnicze czy lokalne smakołyki.
Kocham krzątać się między straganami w Bolzano, największym mieście regionu, w którym harmonijnie łączą się kultury śródziemnomorskie i środkowoeuropejskie.
Pomiędzy kamieniczkami w stylu austriackim, podążając wraz z płynącym tłumem traficie do bajecznego miejsca, w którym ozdobione drzewa przeniosą Was w jednej chwili do czasów błogiego dzieciństwa i oczekiwania na Mikołaja.
Na Piazza Walther goszczą w tym czasie drewniane domki z wyrobami wszelakimi a całe miasteczko tonie w dźwiękach i kolorach Bożego Narodzenia: tysiące lampek choinkowych oświetla ulice a wokół rozbrzmiewają świąteczne melodie.

Justyna artystka i blogerka zakochana w Italii i jej mieszkańcach - prowadzi blog http://sketchesoftravel.blogspot.it/. Szczególnie upodobała sobie małe włoskie miasteczka z dala od turystycznych szlaków. Na co dzień mieszka i pracuje w Poznaniu. Jest współtwórczynią magazynu dla kobiet Poznanianka, którego pierwszy numer ukaże się na początku grudnia 2016.
Justyna poleca Farindola
Farindola to niewielka miejscowość w Abruzji, regionie Włoch słynącym z Parku Narodowego Gran Sasso, malowniczych górzystych obszarów, owiec, sera Pecorino (z owczego mleka) i miodu. 
To co mnie jednak urzekło w tej miejscowości to nie lokalne produkty ani wspaniałe krajobrazy, choć pobliski płaskowyż zwany Campo Imperatore rzeczywiście zwala z nóg, ale przede wszystkim mieszkający tam ludzie. 
To ich życzliwość i serdeczność wspominam i to z ich powodu chcę tam wrócić. 
Mam nadzieję, że w przyszłym roku się to uda. 
A jeśli Wy (czytelnicy tego fantastycznego bloga) rozważacie podróż do miejsc nieodkrytych i niedocenionych, to Farindola będzie w sam raz. 
Dookoła góry idealne na piesze wędrówki, a po odbyciu godzinnej wycieczki autobusem, można poleżeć nad Adriatykiem, na jednej z licznych plaż Pescary. Dodatkowo jeżeli będziecie mieli szczęście, może poznacie znakomitego angielskiego artystę Paula Critchleya, który mieszka i tworzy właśnie w Farindoli. 
Na zdjęciu widać doskonale jego dom. To ten z namalowanymi oknami. Powodzenia! 
Więcej informacji o Farindoli i innych miejscach, których nie ma w przewodnikach znajdziecie na moim blogu www.sketchesoftravel.com

Małgosia spędziła lato w Ascoli Piceno i została zauroczona włoskim krajobrazem, sztuką, słońcem, potrawami, mentalnością i ludźmi...postanowiła spędzić tu więcej czasu. Dziś to już prawie ćwierć wieku. Uwielbia morze, gdzie spędza całe miesiące letnie. Jej pasją jest informatyka, stare przedmioty i wyposażenie wnętrz w stylu schabby chic.Na codzień jestem tłumaczem technicznym - - autorka strony Tłumacz włoski_Traduttore polacco
Małgosia poleca Wąwóz Piekielny czyli Gole dell’Infernaccio i Kościółek św. Leonarda
źródło zdjęcia tutaj
Imponujący, naturalny wąwóz przecinający pasmo górskie Apeninów - uformowany w skałach w ciągu milionów lat przez rzekę Tenna, znajduje się na obszarze Parku Narodowego Monti Sibillini w środkowych Włoszech, na pograniczu dwóch regionów - Marche i Umbria.
To sugestywne miejsce wycieczkowe, gdzie warto wybrać się w okresie letnim, stąd biegną najważniejsze i najbardziej znane w całym łańcuchu Monti Sibillini szlaki turystyczne.
Pierwsza część trasy jest dosyć trudna, ale też i bardziej urokliwa i bogata w różne niezwykle piękne zakątki. Dalej szlak jest już łatwiejszy i wiedzie przez zacieniony drzewami szeroki wąwóz, wspinający się aż do polany, na której znajduje się kościółek pracowicie odbudowany przez ojca Pietro. 

Wspaniale nadaje się na rodzinną wycieczkę w letni upalny ranek – kilkakrotnie sprawdzony przez autorkę.
Podczas wędrówki można zobaczyć ukryty wodospad, źródło rzeki Tenna i dotrzeć do pustelni św.Leonarda - malutkiego starego kościółka na stromym zboczu gór, odkrytego przypadkowo przez pasterzy i odbudowanego przez ojca kapucyna Pietro Lavini’ego, który swoją odwagą, wytrwałością i ogromną wiarą poświęcił swoje życie postaci św. Leonardo.
To piękne i godne szacunku miejsce, odwiedzane jest w okresie letnim przez wielu turystów, nie tylko wierzących. Można je znaleźć tylko na niewielu, bardzo starych mapach topograficznych.



Kamila - pilot wycieczek i miłośniczka włoskiej kawy, bez pamięci zakochana w słonecznej Italii. Prowadzi bloga Kamila Frontino, na którym pisze o podróżach oraz życiu w rytmie slow a także o rozwoju osobistym. Chce zarażać innych nie tylko chęcią do powolnego podróżowania, ale także do uważnego życia i ciągłego rozwoju. Jej motto to: "Życie jest podróżą a miłość tym co czyni tę podróż wartościową."
Kamila poleca dolinę Brembana

Kto z nas nie słyszał o miejscowości Bergamo? 
Miasto, które często jest postrzegane jedynie przez pryzmat lotniska Orio al Serio, na którym lądują tanie linie lotnicze zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi.
Jedną z wielu zalet Bergamo jest jego położenie geograficzne. I nie chodzi mi tu jedynie o to, że znajduje się ono blisko Mediolanu lecz także niedaleko malowniczego górskiego obszaru. Jeżeli marzycie o wypoczynku na łonie natury i lubicie podróżowanie w wolnym rytmie to Bergamo i okolice są idealnym rozwiązaniem.
Foppolo, San Simone, Piazza Brembana, Olmo al Brembo czy Lenna to niektóre z uroczych miejscowości, które warto odwiedzić zarówno latem jak i zimą. Wymienione miejscowości znajdują się w rejonie nazywanym Val Brembana czyli Dolinie Brembana.
Bogate w faunę i florę lasy, górskie szlaki i bliskość natury sprawiają, że możemy zapomnieć na chwile o troskach dnia codziennego. Wybierając się w te okolice warto skorzystać z szerokiej gamy aktywności takich jak wędrówki piesze lub rowerowe, jazda konna, narciarstwo czy relaks w termach. Oczywiście warto także spróbować doskonalej kuchni regionalnej. W gospodarstwach agroturystycznych istnieje również wiele ciekawych ofert dydaktycznych dla rodzin z dziećmi.
Jestem przekonana, że raz zobaczywszy dolinę Brembana zauroczy ona Was i nie będziecie chcieli stamtąd wyjeżdżać.

Agnieszka prowadzi bloga podróżniczego Zależna w podróży, autorka przewodników po Sycylii i Bolonii. Jej marzeniem jest przejście całych Apeninów i napisanie powieści o Sycylii.
Agnieszka poleca Monte Subasio
Któż z nas nie słyszał o Asyżu? 
Nie dość, że jest jednym z głównych religijnych miejsc we Włoszech, to jeszcze jest prześlicznym miasteczkiem usytuowanym na zboczu góry. 
I choć sam w sobie odwiedzany jest przez miliony turystów, to sama „góra” pozostaje w cieniu opowieści. A szkoda. Postaram się to zmienić.
Na Monte Subasio (1290 m n.p.m.) możemy wejść jednym z rozpoczynających się w Asyżu szlaków, ale możemy też dojechać na jej szczyt samochodem. 
Po drodze mijamy drogę do eremu Carceri, wspaniałego miejsca, do którego św. Franciszek przychodził na wielodniowe modlitwy w grocie. 
Dziś erem jest częścią pieszego szlaku św. Franciszka (link: http://zaleznawpodrozy.pl/2016/10/25/szlak-sw-franciszka-asyz/)
Już erem jest wspaniałym miejscem pół-dniowej wycieczki z Asyżu. My jednak chodźmy dalej, bo kilkaset metrów wyżej kończą się drzewa i krzewy. Znaleźliśmy się w innym świecie, który można porównywać trochę do naszych polskich połonin w Bieszczadach, a trochę do tureckich stepów. Stąd rozpościera się wspaniały widok na wysokie szczyty Apeninów Umbrii i Marche.
Przewodnik zwraca moją uwagę na nietypowe wgłębienia na szczycie. Po włosku nazywają je „dolinami”, ale przypominają raczej ogromne misy po spodkach kosmicznych. W jednej z dolin czekają na nas muzycy. Przygotowują się do festiwalu muzycznego, który będzie miał tu miejsce w czerwcu 2017 roku. Wyobrażacie sobie koncert muzyki dawnej na szczycie góry? Na Monte Subasio będzie to nowa tradycja.
Więc jeśli zmęczycie się tłumami w Asyżu i będziecie chcieli odetchnąć przestrzenią, mam dla was tylko jedną radę: Monte Subasio!

Magda prowadzi stronę na facebooku Moje Livigno. Po pierwszych wakacjach w Toskanii w 2008 roku zakochała się w tym kraju. Ale jak to w życiu bywa marzenia się nie spełniają. Nie zamieszkała w Toskanii ale los znalazł jej miejsce w Livigno.
Magda poleca Livigno

Livigno to miejscowość położona w dolinie na wysokości 1816 m.n.p.m. w samym sercu Alp
Retyckich.
Już pod koniec listopada zaczyna się sezon narciarski i trwa aż do końca kwietnia. Do dyspozycji narciarzy jest 31 wyciągów narciarskich sięgających nawet do 3000 m.n.p.m. Łączna długość tras narciarskich to 120 km, które zawsze są doskonale przygotowane. Oprócz tras zjazdowych jest trasa dla narciarzy biegowych o długości 25 km. Jeżeli nie dysponujecie sprzętem narciarski to z łatwością wypożyczycie go w jednej z wielu wypożyczalni. Na mniej zaawansowanych narciarzy czekają instruktorzy zrzeszeni w kilku szkołach narciarstwa i snowboardu.
Po dniu pełnym wrażeń na stoku możemy skosztować regionalnej kuchni w malowniczych
knajpkach rozrzuconych po całej miejscowości. Znajdziecie tutaj również kompleks basenów Aquagranda , lodowisko, tor ze skuterami śnieżnymi, tor samochodowy do nauki jazdy po lodzie.
Wiele kilometrów ścieżek spacerowych i placów zabaw dla dzieci.
Livigno jest centrum zakupowym. Teren całego miasteczka jest strefą bezcłową w związku z
tym sprzedawane tu towary się nie są obciążone podatkiem VAT ani akcyzą, co przekłada się na atrakcyjne ceny elektroniki, perfum, markowej odzieży, sprzętu sportowego, benzyny, oraz papierosów i alkoholi. Ciekawostką jest też sprawnie działająca komunikacja miejska, która jest całkowicie darmowa i obejmuje cztery linie autobusowe.
Livigno jest również ciekawą propozycją dla osób kochających góry latem. Oferuje wiele tras pieszych o różnych stopniach trudności. Jest również centrum kolarstwa górskiego.
Można na ulicach spotkać wiele gwiazd sportu. Po więcej aktualności zapraszamy na naszą stronę.


Kasia w 2007 roku przyjechała pierwszy raz na wakacje do Toskanii. Dwa tygodnie wywróciły jej życie do góry nogami. Okazało się, że w małym, toskańskim miasteczku odnalazła swój dom. Potrzeba było kilku lat, by ten sen się zrealizował. Zaczęła pisać z tęsknoty do kamiennego domu, a dziś w końcu jest tu... Jej blog Dom z kamienia opowiada o zakochaniu się we własnych marzeniach, o ich realizacji i codziennym życiu w Toskanii.
Kasia poleca Appennino Tosco Romagnolo
Appennino Tosco Romagnolo, to fragment Appenninów znajdujący na granicy Toskanii i Romanii. Tereny dzikie i niepopularne. 
Absolutny raj dla trekkingowców, wielbicieli ciszy, natury, ale też sztuki, to właśnie tymi samymi ścieżkami kilkaset lat temu wędrował Dante. 
Jako punkt wypadowy możemy potraktować jedno z przygranicznych miasteczek: Marradi, Palazzuolo sul Senio albo San Benedetto in Alpe. Szlaki górskie biorą początek już w centrum, na placach i ciągną się długimi kilometrami. Tak naprawdę można całe Mugello, Appennino Tosco Romagnolo i Tosco Emiliano przewędrować na piechotę z plecakiem. 
W górach znajdują się maleńkie szałasy, wyposażone w prycze i kominek, każdy kto chce może w nich zatrzymać się na nocleg. Nie brakuje też kamiennych opactw, w których też każdy zostanie przyjęty pod dach. 
Najwyższe szczyty mają tu nie więcej niż 1400 m wysokości, a zatem wyprawy nie są wymagające. Tutejszy krajobraz i natura są zdumiewające, zachwycił się nimi sam Alighieri i w poetyckich wersach dawał temu upust. 
Do najbardziej widowiskowych miejsc należą: Cascata dell’ Acquacheta, która najpiękniej wygląda wiosną, przełęcz Sambuca, skąd przy dobrej pogodzie widać morze i Alpy Apuańskie, przełęcz Giogo, łąki Casaglia, kamienne kościoły: Lozzole, Trebbana i Gamogna oraz Monte Romano ze swoim obserwatorium. 
Jednym z najwyższych szczytów jest Monte Lavane z szałasem partyzanta i widokiem tak nieprawdopodobnym, że człowiek nie ma już ochoty iść dalej… 


Dominika Friedrich, mieszkająca od 25 lat w południowych Włoszech, z zawodu inżynier, z zamilowania od zawsze gotuje, autorka dwóch portali informacyjnych, narazie "work in progress" www.kalabriabocznymidrogami.pl i www.sycyliabocznymidrogami.pl , której pasją jest enogastronomia i Południowe Włochy, czyli Mezzogiorno, ale szczególnie zakochała się i straciła głowę dla Sycylii i jej mieszkańców, kuchni, wina - uważa Nero d'Avola za najlepsze wino na świecie - i słodkich sycylijskich wcieleń ricotty, jak sama określa wpadła w uzależnienie od nich.

Dominika poleca aż dwa miejsca: Etnę na Sycylii

Etna - pulsujące, bijące serce Sycylii, wznosząca się na wysokość ponad 3.300 m n.p.m., widoczna zarówno z pobliskiej Kalabrii, jak i z prawie całej Sycylii. Etna i jej siła, bogactwo i niepowtarzalne na świecie piękno. 
Sycylia to wyspa kontrastów - nie ma większego kontrastu jak kontrast pomiędzy ogniem, lejącą się czerwona lawą i bielą śniegu. 
Niewiele jest miejsc na świecie gdzie można jeździć na nartach i mieć wrażenie, że jedzie się do morza. 
Etna dostojna, majestatyczna, czasem w eleganckim kapeluszu z chmur, czasem z czarną woalką. I te „sztuczne ognie”, widoczne z daleka. 
Powiedziano mi, że aby zrozumieć tą Wyspę trzeba wejść na szczyt, wspiąć się po twardej skale, poczuć zapach śródziemnomorskiej roślinności, która zmienia się wraz z pokonywaną wysokością. 
Na górze odsłoni się przed Wami księżycowy krajobraz, głębokie kratery, wąwozy i zastygłe języki lawy. 
Zatrzymajcie się i oddychajcie głęboko ciszą. 
Wulkan jest nad Wami, ze swoją pajęczyną szlaków. Musicie dojść do Valle del Bove, zabraknie wam z wrażenia tchu w piersiach, to naturalny amfiteatr, który przedstawia geologiczną historię Etny, tego nie da się opisać to trzeba przeżyć i zobaczyć. 
Natura zarezerwowała nam spektakl pod gołym niebem w którym możemy uczestniczyć, jeżeli nie osobiście, to dzięki zdjęciom udostępnionym przez pasjonatów Etny.
Więcej znajdziecie tutaj.
i Camigliatello w Kalabrii
Camigliatello Quatro Stagioni to miejsce szczególne o każdej porze roku, to nasze kalabryjskie trentino. Camigliatello położone jest w masywie Sila Grande, przy dobrej widoczności widać Wyspy Liparyjskie i Etnę na Sycylii. Zacznijmy od zimy, mamy miejsca w Kalabrii, gdzie jeździmy na nartach na naturalnym śniegu do maja. Ulubiona moja majówka to rano narty, potem lunch nad morzem - żyć nie umierać!
Ale Camiglitello to również Giganti della Sila, stare sosny korsykańskie. Dostojny las, gdzie zachowały się drzewa wysokie 45m, z pniem o średnicy 2m, mające ponad 350 lat. Pnie drzew to idealnie proste kolumny, robią wrażenie pobytu w starożytnej świątyni, przykrytej zielonym dachem... Mamy tutaj jezioro Ciecita, które w połączeniu z otaczającym go lasem tworzy miejsce sprzyjające letniemu wypoczynkowi. Tu właśnie Kalabryjczycy uciekają w upalne, letnie dni, zmęczeni upałem...
Camigliatello wiosną, to kwitnące krokusy, przypominające mi ukochane Tatry... potem fiołki, ginestra i tysiąc innych. Wiosna w Camigliatello i okolicach budzi do życia wszystkie zmysły, spod ostatniego śniegu wychylają się nieśmiało spugnarole, po polsku chyba smardze...Ale Camigliatetto to Quatro Stagioni, kulminacyjnym punktem jest jesień i Sagra del Fungo Porcino czyli Prawdziwka. Tysiące kolorów liści, grzybów: prawdziwki, rydze i kasztany, do tego jesienna fantastyczna temperatura, bo kalabryjskie słońce jeszcze mocno grzeje....
Więcej znajdziecie tutaj.

A co polecam ja ?  
Polecam Wam włoskie jezioro, w którym łatwo się zakochać - jezioro Braies



Nie jest tak popularne jak jezioro Garda, ale to jest częścią jego uroku.
Już od pierwszych chwili miejsce wydaje się magiczne, jedyne w swoim rodzaju ze względu na kolor wody.
Jezioro Braies leży w samym sercu Dolomitów, niecałe dwie godziny drogi od Wenecji!
Od północy otaczają go góry, przez co możemy podziwiać niesamowite widoki. Chętni przygody mogą pokusić się na zwiedzanie jeziora łódką, którą można popłynąć w dowolnie wybrane miejsce na jeziorze.
Wielbicielom wędrówek zdecydowanie polecam rundkę wokół jeziora jeziora. Już sam spacer pokazuje nam piękno jeziora, rozpościerają się niepowtarzalne widoki, które wynagradzają wszelkie trudy.
Ci, którzy preferują spokojny odpoczynek, znajdą piękną plażę.
Kąpiel jest zalecana tylko tym, którzy nie boją się zimna.
W lecie temperatura wody osiąga co najwyżej 14 stopni.

Jeśli chcecie więcej wiadomości zapraszam tutaj.
I co skorzystacie z jakiejś propozycji? Koniecznie dajcie znać, czy dzięki dziewczynom udało się Wam coś wybrać !
Spodobało się ? Podaj dalej!

Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-)

 
Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)

Share:

2 komentarze

Unknown pisze...

Ze wszystkich bym skorzystała! Nic tylko planować przyszłe wakacje:)

Unknown pisze...

wszędzie mi się podoba! super! widziałam tylko Bolzano i Livigno ale latem

Kalejdoskop Renaty