Nawet jeśli nigdy nie byłeś we Włoszech, są szanse, że słyszałeś o aperitifie, które pije się przed kolacją w celu zaostrzenia apetytu i odprężenia się pod koniec dnia. Jeśli aperitifem otwiera się posiłek, to digestivo kończy się włoską mangiatę.
Digestivo, to jak sama nazwa wskazuje, to napój, który po obiedzie ma za zadanie uspokoić żołądek i pomóc w trawieniu jedzenia. Nie wszyscy zgadzają się, że ma faktycznie takie działanie, ale nie ma wątpliwości, że digestivo to pyszny sposób na zamknięcie posiłku.
We Włoszech posiłek to czas relaksu, biesiadowania w towarzystwie. Czasem takie biesiadowanie trwa wystarczająco dużo czasu, więc po skończonej kolacji, często Włosi delektują się włoskim „digestivo”. Mówiąc prościej, włoski digestif to napój alkoholowy podawany po obiedzie, który ma wspomóc trawienie.
Skąd pochodzi digestivo?
Początki digestivo nie są tak proste, jak aperitifu. Niektóre digestivi, takie jak Limoncello i Sambuca, są stosunkowo nowoczesnymi produktami. Inne, takie jak np. Grappa, mają starożytne korzenie i były kiedyś szeroko stosowane ze względu na swoje właściwości lecznicze. Na przykład Amaro było pijane ze względu na swoje właściwości regenerujące przez arystokratów starożytnego Rzymu na długo przed tym, zanim w XIX wieku zostały sprzedane w aptekach jako toniki zdrowotne.
Przyjrzyjmy się różnym rodzajom włoskiego digestifu, aby wiedzieć, o co poprosić po jednym ze słynnych, pysznych włoskich posiłków.
Amaro to chyba najbardziej znany rodzaj digestivo we Włoszech. Jest wytwarzane przez nasycanie alkoholu dużą różnorodnością ziół i przypraw, a czasem innymi aromatami, takimi jak suszona skórka pomarańczy. W niektórych przypadkach osiąga się to poprzez macerację, w innych destylację lub połączenie tych dwóch. Czasami napar miesza się z syropem cukrowym, aby zrównoważyć goryczkę. Następnie alkohol leżakuje w drewnianych beczkach. To mieszanka składników, a także czas, w którym pozostają do zaparzenia i starzenia się, nadają każdemu amaro wyjątkowy smak. Wiele osób uważa, że smakuje jak syrop na kaszel, że jest zbyt „lekarskie” w smaku – ale me swoich miłośników takich jak np. ja.
Te ziołowe likiery przypominają niektóre apertif, takie jak np. słodki wermut, ale są dużo bardziej wytrawne – amaro oznacza po włosku „gorzki” – ma wyższą zawartość alkoholu i jest dużo mocniej aromatyzowane. Na przykład Averna — amaro sycylijskie, jest całkiem słodka. Montenegro — amaro bolońskie, jest lekkie i dobrze zbilansowane, ale też ma mniej alkoholu niż większość innych z tej samej półki — zaledwie 23%. (Ciekawostka: nosi imię królowej Eleny z Czarnogóry, żony króla Wiktora Emanuela III). Jednym z najsłynniejszych z tej klasy likierów jest Fernet Branca. Jest również jednym z najsilniejszych (39%) i jednym z najbardziej gorzkich. Zawiera 27 różnych ziół i przypraw pobranych z czterech kontynentów, w tym aloes, korzeń goryczki, rabarbar, mirrę gumową, korę czerwonego chinowca, galangal, rumianek, cynamon, szafran, irys, gorzka pomarańcza i białą kurkumę. Ma prawie cudowne właściwości lecznicze. W ogłoszeniu prasowym z 1865 r. pisano o nim, że jest „środkiem przeciwgorączkowym, odrobaczającym, tonizującym, orzeźwiającym, rozgrzewającym i antycholerycznym”, a także lekiem na skurcze menstruacyjne.
Ludzie szybko zaczęli kojarzyć go z leczeniem dolegliwości od cholery po rozstrój żołądka. Wraz z rozwojem tego nawyku postanowili wykorzystać go jako napój po obiedzie, aby przyspieszyć trawienie ( dobry marketnig sprzedaje więcej digestifów, czego można by się spodziewać).
Nie jestem pewna, czy rzeczywiście ma wszystkie te zalety, ale bardzo dobrze działa na żołądek. Pije się go, gdy zje się szczególnie ciężki posiłek. Przecież w małych ilościach nie zaszkodzi, prawda? Nie wnikam za bardzo w zalety trawienia… po prostu akceptuję to jako uświęconą tradycją włoską na zakończenie posiłku.
Niektóre mniej znane włoskie likiery ziołowe to Rabarbaro Zucca i Cynar. Podczas gdy pierwsza część nazwy handlowej Rabarbaro Zucca nawiązuje do charakterystycznego składnika, rabarbaru, druga część, Zucca, nie ma nic wspólnego z warzywem o tej samej nazwie, lecz pochodzi od nazwiska twórcy, Ettore Zucca, który stworzył likier w 1845 roku w Mediolanie. Natomiast Cynar to likier na bazie karczochów, stworzony w 1948 roku. Recepturę przypisuje się Rino Dondi Pintonowi, pracownikowi włoskiego przedsiębiorcy Angelo Dalle Molle (Wenecja, 1908–2001). Początkowo produkowała go firma G.B. Pezziol z Padwy, którą rodzina Dalle Molle przejęła kilka lat wcześniej. Zyskał popularność dzięki reklamom telewizyjnym w latach 60. XX wieku.
Oba są całkiem smaczne. Dość słodkie, być może najlepiej opisać je jako „słodko-gorzkie”, można je również spożywać jako aperitif przed obiadem, Cynar w szczególności jest serwowany jako aperitif w Wenecji.
Mirt Sardyński to typowy sardyński likier pozyskiwany jest wyłącznie ze świeżych owoców sardyńskiego mirtu, zbieranych przez wprawne ręce, które znają nieprzepuszczalne zakątki wyspy, gdzie rośnie ten żywiołowy krzew, którego owoce dojrzewają w głębi lądu i wzdłuż słonecznych wybrzeży wyspy. To można przeczytać na stronie producenta. Pasja, doświadczenie i troska to autentyczne wartości, którymi kieruje się Mirto Zedda Piras. Firma założona w 1854 roku produkuje amaro według tradycyjnej receptury: tylko woda, cukier, alkohol i dzikie jagody mirtu sardyńskiego. Typowy sardyński likier pozyskiwany jest wyłącznie ze świeżych jagód mirtu sardyńskiego, którego owoce dojrzewają w głębi lądu oraz wzdłuż słonecznych i wietrznych wybrzeży wyspy, wyłącznie na dzikich krzewach. Mirto di Sardegna jest idealne na zakończenie posiłku, najlepiej wyraża swoje walory, kiedy jest serwowany z lodem i w lekko oszronionych kieliszkach.
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o moim ulubionym gorzkim amaro Vecchio Amaro del Capo.
Z czterech na dziesięciu Włochów, kupując gorzki likier, wybiera Vecchio Amaro del Capo, czyli amaro kalabryjskie, które już dawno przekroczyło granice regionalne i stało się ulubionym gorzkim likierem we Włoszech. Jest równie sławne, jak cebula z Tropei, 'nduja i lukrecja.
Każde z ziół używanych do produkcji Vecchio Amaro del Capo ma określony czas zbioru, dlatego zbiera się je pojedynczo w ciągu roku. Wszystkie maceracje i napary odbywają się bezpośrednio w momencie zbioru, aby uchwycić najświeższe aromaty i zachować nienaruszone właściwości organoleptyczne każdego składnika. To można przeczytać na stronie producenta. Warto pamiętać, że Amaro del Capo smakuje najlepiej, gdy pije się go na zimno. W temperaturze -20°C mięta, anyż, lukrecja i wszystkie zioła zawarte w jego wyjątkowej recepturze nabierają mocy, nadając głębi i smaku. Ciężko znaleźć, ale polecam jeśli ci się uda wersję pikantną z peperoncino.
Spoza Włoch polecam Unicum, węgierski bitter. Jego początki sięgają roku 1790, kiedy to niejaki dr Zwack, nadworny lekarz Józefa II, poczęstował niedomagającego Józefa II. Według strony internetowej firmy Unicum powstaje z ponad 40 ziół i przypraw, z których większość pochodzi z basenu karpackiego. Ale składniki są również importowane z Maroka, Chin, Indii, Sri Lanki, Indonezji, Nigerii, obu Ameryk i Australii. Niektóre specjalne składniki, które firma nazywa „sercem Unicum”, są osobiście ważone przez członka rodziny, obecnie wdowę po Péterze Zwacku, Anne Marshall Zwack. Niektóre składniki Unicomu są macerowane, inne destylowane przed starzeniem w dębowych beczkach.
Kolejne dość popularne we Włoszech to amara niemieckie: Underberg i Jaegermeister. Uważam, że Underberg ma szczególnie skuteczne właściwości trawienne, ale jest znacznie lżejszy niż Fernet Branca. Co ciekawe, Underberg jest sprzedawany wyłącznie w małych, pojedynczych butelkach o pojemności 20 ml. Słyszałam historię, że Hubert Underberg-Albrecht, który wynalazł je w 1846 roku, chciał się upewnić, że każdy może sobie pozwolić na zakup jego lekarstwa — wszystko, ale okazuje się, że sygnowana butelka była pomysłem jego wnuka, Emila Underberga. Jak podaje portal, Emil „za każdym razem chciał oferować swoim klientom optymalną jakość, a także zachować oryginalność produktu. Ogromny sukces produktu jest dowodem na to, że miał rację”. Innymi słowy, chwyt marketingowy, który się opłacił.
Niektóre likiery digestifów po obiedzie są intensywnie słodkie. Te likiery zazwyczaj powstają poprzez nasycenie alkoholu dodatkami smakowymi, takimi jak skórka cytrynowa lub anyż, a następnie zmieszanie alkoholu z syropem cukrowym. Moimi ulubionymi likierami w tej kategorii są sambuca, produkowana z nasion anyżu, oraz niezwykle popularny likier limoncello. Musisz uważać na sambucę, którą kupujesz. Jest dostępnych wiele marek o dość wątpliwej jakości. Moim zdaniem najlepszą marką jest Molinari, najlepiej sprzedająca się marka we Włoszech. Ma szczególnie bogaty smak i jedwabistą konsystencję, która bije na głowę wszystkie inne, których próbowałam. Anyż znany jest ze swoich właściwości wspomagających trawienie i przysięgam, że naparstek ukoi ból brzucha. Sambuca, oprócz tego, że sama w sobie jest napojem po obiedzie, można dodać do kawy jako słodzik i środek wzmacniający. Włosi nazywają kawę z dodatkiem sambuki (lub grappy) caffè corretto, czyli kawą „korygowaną”. W przeciwieństwie do innych napojów digestif limoncello zazwyczaj podaje się lodowato zimne. Dla mnie to idealny letni digestif, szczególnie orzeźwiający po obiedzie z rybą lub pizzy. Piękno limoncello – a także jego kuzynów, wytwarzanych ze skórki pomarańczy i innych owoców cytrusowych – polega na tym, że jest naprawdę łatwy do zrobienia w domu. To prawdopodobnie najpopularniejszy i najbardziej znany z napojów digestif. I ze wszystkich przedstawionych powyżej, jest moim ulubionym. Zdecydowanie nie jest leczniczy ani gorzki… wręcz przeciwnie. Limoncello powstaje z cytryn, alkoholu, wody i cukru. Przepis na domowy napój znajdziesz TUTAJ. Najlepsze cytryny oczywiście znajdziesz nad wybrzeżem Amalfi....wszechobecne drzewa cytrynowe tarasowo rosną na wzgórzach nad Morzem Śródziemnym. Można kupić butelkę limoncello podczas podróży, ale wiele osób we Włoszech robi je samodzielnie. I uwierz mi, niezależnie od tego, kto zrobiłby swoje limoncello, zawsze jest to „absolutnie najlepsze limoncello we Włoszech”.
Przepisy na inne digestivo, znajdziesz poniżej:
Domowe Cointreau
Pozdrawiam
Renata
Jeśli interesuje cię kuchnia włoska to zapraszam do lektury: Mój apetyt na Włochy. To moja najnowsza książka.
Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje.
- Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
- Śledź mnie na Instagramie @kalejdoskoprenaty!
- Otrzymuj ‚List z Włoch’ zapisując się na newsletter.
- A jeśli lubisz jak opisuje Włochy, to kup moją książkę
Pozdrawiam
Renata
Brak komentarzy
Prześlij komentarz