środa, 13 listopada 2019

Co to jest MOSE? Czy MOSE uratuje Wenecję?

MOSE (Electromechanical Experimental Modulo) to złożona maszyna inżynieryjna, która oddziela lagunę wenecką od Morza Adriatyckiego, która miała na celu chronić Wenecję przed powodzią podczas przypływu. 

Po jej zakończeniu powinna się składać z 78 ruchomych bram zainstalowanych w trzech portach laguny: Lido, Malamocco i Chioggia.
Prace rozpoczęto w 2003 roku. Koszty wzrosły i doszło do skandali. A nawet rozpraw w sadzie.
Zaprojektowany w latach 80-tych XX wieku system grodzi chroniących Wenecję przed wysoką wodą, został rozpoczęty w 2003 roku. I powinien był być gotowy trzy lata temu.
Burza z wczoraj ożywiła kontrowersje związane z opóźnieniami związanymi z dochodzeniami w sprawie korupcji na dużą skalę.
Pomimo tego, że konstrukcja jest „młoda”, na przestrzeni lat pojawiło się kilka problemów związanych z jej używaniem. We włoskich mediach społecznościowych wielu Wenecjan skrytykowało wydatki publiczne (ponad 5 miliardów) poniesionych na pracę, która jest wciąż nieefektywna. Ale krytyka na przestrzeni lat dotyczyła również struktury, na przykład sztucznego przekształcania ujść portów, uważanego za niezbyt szanujący ekosystemy morskie.
Przeciwko MOSE byli Wenecjanie, jak i większość naukowców. Chciałabym tak pozytywnie myśleć, że to będzie funkcjonować, ale moja wiedza mi na to pozwala. Obecnie nic się nie robi, bo MOSE okazało się jedną wielką korupcją. Stracono dużo czasu i prawdopodobnie nie będzie to działało. Niedawno zakończył się proces, który ujawnił korupcję oraz źle zaprojektowane maszynę. Teraz odkryto, żeby ukończyć pracę i naprawić zrujnowane już struktury, potrzeba kolejnych 700 milionów, plus co najmniej 105 milionów euro rocznie, aby zagwarantować funkcjonowanie i utrzymanie MOSE, pieniądze, których nikt nie wie gdzie znaleźć. Ale co jest najbardziej paradoksalne, pomimo szalonych nakładów, po uruchomieniu systemu 78 ruchomych przegród zamknie się tylko przegrody do wyjątkowo wysokich pływów, od 110 centymetrów do trzech metrów. Natomiast nie są one w stanie nic zrobić, aby ograniczyć szkody, gdy nadejdą wody średniej wysokości, te między 80 a 110 centymetrów, te, które powtarzają się najczęściej.
Teoretycznie zapory mobilne o wartości 5,5 miliarda euro są gotowe u czterech ujścia portów. W praktyce nikt nie ma odwagi ich uruchomić, ponieważ jak dotąd robione testy, często kończyły się niepowodzeniem. Istnieje ryzyko pogorszenia i tak już dramatycznej sytuacji. Mobilne zapory do obrony miasta laguny coraz bardziej przypominają wrak. Gazeta Espresso ujawniła, niebezpieczeństwo awarii konstrukcyjnych spowodowanych korozją i użyciem stali innej niż powinna być.
Lista wypadków jest już bardzo długa. Zaledwie kilka dni temu gazeta La nuova Venezia ogłosiła, że przy zbyt wielu wibracjach tamy ujścia Malamocco nie zostaną podniesione. W Treporti występują problemy z piaskiem w mechanizmach, a w Chioggii przeszkadzają glony i należy zarządzać maszyną ręcznie.
Konsorcjum Venezia Nuova ogłosiło niedawno, że prace będą gotowe w 2021 r. 

W co osobiście watpię, bo są szkody, które wyrządziła sól częściom zanurzonym od lat.
W międzyczasie Wenecja cierpi z powodu szkód i korupcji. A zima jeszcze się nie zaczęła.


Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:
  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje. 
  • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu. 
  • Śledź mnie na Instagramie @kalejdoskoprenaty!
  • Otrzymuj ‚List z Włoch’ zapisując się na newsletter.

Pozdrawiam

Renata
Share:

Brak komentarzy

Kalejdoskop Renaty