czwartek, 17 lutego 2022

Weneckie ciekawostki. Koty i Wenecja

17 lutego obchodzimy Światowy Dzień Kota. Dzień Kota obchodzony jest od 1990 roku. Na pomysł jego ustanowienia wpadła dziennikarka „Tuttogatto”, Claudia Angeletti.
Koty od zarania wieków pełnią fundamentalne, a czasem wręcz historyczną rolę w życiu człowieka, ale nigdy nie dały się całkowicie podporządkować.
To niezwykłe zwierzęta, które potrafią zaskakiwać nas nie tylko od święta.

Weneckie ciekawostki. Koty i Wenecja

Wenecja to wyjątkowe i cudowne miasto, ale ma jeszcze jedną cechę, która sprawia, że ​​kocham ją jeszcze bardziej: goszczą tu liczne koty. Wenecjanie od wieków szanują i kochają koty. Łączy je z nimi nierozerwalna więź! Jest to pewnym faktem, ale czy wiesz dlaczego tak wiele gatunków tych zwierząt krążyło i krąży po mieście?

Może dlatego, że trochę przypomina lwa, albo dlatego, że w tym mieście szczury zawsze były problemem zarazy i zapasów pożywienia. Wenecjanie zawsze darzyli te zwierzęta dużym szacunkiem. Ta miłość sięga jeszcze czasów Serenissimy, kiedy podczas wypraw na Wschód, mieszkańcy miasta używali ich do obrony przed szczurami. Ponadto zwierzęta te były uważane za prawdziwe talizmany szczęścia.

Historia kotów weneckich sięga czasów handlu między Wenecją a Wschodem, kiedy to wraz z weneckimi galerami do miasta przybyła również tak zwana czarna mysz, ta od dżumy. Koty weneckie nie były na tyle okrutne, aby walczyć z zarazą.
Wenecjanie zdecydowali się sprowadzić nowe z Palestyny ​​i Syrii. Była to szczególna rasa zwierzęcia o bardzo wojowniczym usposobieniu. Ten gatunek kota został przywieziony do miasta statkiem ze wschodu, a po przybyciu do Wenecji został skrzyżowany z rasą wenecką, aby dać życie nowemu gatunku, skuteczniejszemu w walce ze szczurami, które atakowały miasto. Wraz z wybuchem zarazy faktycznie te koty przyczyniły się w dużej mierze do pokonania rozprzestrzeniania się choroby. Koty stały się prawdziwymi mistrzami w walce ze szczurami.

W Wenecji nie ma zakątka, w którym nie widać choćby jednego z kota: leżącego na słońcu, zaszytego w jakiejś dziurze w murze, pod schodkiem, pod oknem lub czekającego na jedzenie.

Szybko zauważysz, że żaden nie jest niedożywiony i wychudzony — prawdopodobnie w nieświadomości Wenecjan jest wobec nich jakaś wdzięczność. Wenecjanie zawsze kochali te zwierzęta. 

Z biegiem czasu narodziły się liczne kocie kolonie, ale przede wszystkim miłość do tego zwierzęcia wkradła się do tego miasta. W końcu piękno wymaga innego piękna?! Nie można obejść Wenecji i nie spotkać kota.

Najsłyniejsze koty weneckie

Niezliczone historie związane z kotami są tego dowodem. Weźmy na przykład dożę Francesco Morosiniego (1688-1694), zapamiętany w wielu biografiach z powodu swojej surowości i mizoginii. Doża, tak kochał swojego kota, że zabierał go ze sobą wszędzie, nawet na wojnę. Niestety imię tego kota nie jest znane. Dzięki dokumentom wiadomo, że słodki kociak podążał za swoim panem podczas jego kampanii wojennych w Lewancie. A kiedy jego pupil zmarł, Doża postanowił zabalsamować go z myszą w łapach i zabrał do swojego pałacu w Santo Stefano, gdzie był trzymany do 1895 roku.
Zabalsamowany kot jest teraz częścią kolekcji Correr Civic Muzeum (historyczne dziedzictwo rodziny Morosini zostało zakupione przez Muzea Miejskie w 1895 r.), ale jest wystawiane w Fondaco dei Turchi, gdzie znajduje się Miejskie Muzeum Historii Naturalnej Wenecji.
Wśród wszystkich opowieści o kotach chyba najciekawsza jest historia kota Ninni — duma jego właściciela Antonio Borgato, który wraz z córkami prowadził Caffè Toppo lub dei Frari, otwartą do dziś dwupiętrową restaurację. Wydaje się, że z biegiem czasu kot stał się prawdziwą atrakcją turystyczną, do tego stopnia, że ​​właściciel kawiarni założył nawet księgę
zbierano w niej podpisy tych, którzy poszli zobaczyć Ninni — w tym car Aleksandra II, Cesarz Etiopii i Papież Pius X. Prawdą jest, że te ważne postacie były tam, aby odwiedzić pobliską i piękną Bazylikę dei Frari.
Ninni zmarł w lutym 1894 roku. Jego śmierć uczczono wybiciem pamiątkowego medalionu z podobizną kota. Do dziś zachował się sonet mu poświęcony Il gatto del Caffè dei Frari.
Nie można zapomnieć o kocie dozorcy dzwonnicy na placu San Marco, który był jedyną ofiarą zawalenia się dzwonnicy w 1902 roku.

Koty Sensa

Istnieje starożytne przekonanie, według którego, zaleca się adopcję kotów Sensa, czyli tych urodzonych przed świętem Wniebowstąpienia Pańskiego, ponieważ według Wenecjan są one silniejsze i bardziej agresywne, a zatem są wykwalifikowanymi drapieżcami myszy. Przekonanie to opiera się na spostrzeżeniu, że koty urodzone zimą przyzwyczajają się do szukania ciepła i mieszkania w pobliżu kominków i pieców — nazywa się je „senerari” („senere” w dialekcie weneckim oznacza popiół z kominka). Podczas gdy ci urodzeni latem przyzwyczajają się do powolnego poruszania się w upale i stają się zbyt spokojne i niechętne do robienia czegokolwiek.

Koty Mazzorbo/Dingo

Wraz z końcem Republiki koty nie miały już tak cennej ochrony rządowej, że  zostały  mocno zredukowane w połowie ubiegłego wieku. Całe szczęście, że w 1964 r. do Wenecji przybyła Angielka Helena Sanders (1911-1997) i postanowiła im pomóc, organizując międzynarodową akcję. Po mobilizacji w 1985 roku powstało Dingo, stowarzyszenie na rzecz ochrony bezpańskich i porzuconych zwierząt.

A teraz gdzie można spotkać najsłyniejsze koty?

W Wenecji koty można spotkać na każdym kroku np. w The Studio w Wenecji galerii sztuki. Wyszłam ze środka zauroczona nie tylko pięknem prezentowanych obrazów, ale także poznaniem cudownych kotów, które widziałam w środku.
W słynnej księgarni Acqua Alta w Wenecji mieszkają aż cztery koty. Niektóre to nierozłączni przyjaciele właściciela Luigiego. Inne wędrują spokojnie między półkami i drzemią między jedną książką a drugą.
W księgarni Goldoni swój czas spędza
na blacie z książkami Poldo. Kot tak naprawdę należy do pobliskiej piekarni, ale całe dnie spędza w księgarni — wiadomo dlaczego, właściciel lubi go rozpieszczać jedzeniem, inaczej Poldo chodzi po klawiaturze komputera, żeby zwrócić na siebie uwagę!

Cats in Venice

Marianna Zampieri postanowiła fotografować koty na ulicach Wenecji. Jej przygoda z fotografią zaczęła się od adopcji kota – Artura. Przemierzając ulice z aparatem, Marianna szybko zorientowała się, że wiele osób trzyma swoje koty w miejscu pracy. Tak powstał projekt „Cats in Venice” („Koty w Wenecji”). Marianna zarządza też stroną na Facebooku, poświęconą adopcji i zbieraniu żywności dla kotów w jej okolicy. Jej projekt „Cats In Venice” został oprawiony w 100-stronicową książkę z czarno-białymi zdjęciami kotów z Wenecji.

„Kot, który podróżował vaporetto”

Autor w książce opisuje historię i życie w Wenecji poprzez koty.
Pierwszym bohaterem książki jest piękny kot, który jeździ
codziennie vaporetto numer 1 z Arsenale do Salute i wraca wieczorem. Autor całymi dniami śledził kota, który wsiadał do vaporetto i ukradkiem przykucał w kabinie. Nie będę zdradzać wszystkich historii, może ktoś z Was przeczyta.

Dzielę się z Tobą moimi weneckimi ciekawostkami mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych miast na świecie. Dlatego zachęcam, abyś dołączył także do grupy Wenecja po mojemu - informacje, ciekawostki, porady... jedyna taka grupa w Polsce. Tylko dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, ale przede wszystkim, otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji.

Mam nadzieję, że poczekacie na ciąg dalszy moich opowieści o Wenecji. Już teraz możecie przeczytać:


Spodobał Ci się tekst? Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie: 

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę. 
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku. Codziennie nowe zdjęcia, inspiracje, ciekawe informacje. 
  • Dołącz do mojej grupy Włochy po mojemu.
  • Śledź mnie na Instagramie @kalejdoskoprenaty
  • Otrzymuj ‚List z Włoch’ zapisując się na newsletter

Pozdrawiam 


Renata

Share:

3 komentarze

Anonimowy pisze...

Jestem kociarą i byłam 2 razy w Wenecji i nie spotkałam tam nigdy kota.
Mam cichą nadziej, że spotkam jakiegoś kota następnym razem 😸

Anonimowy pisze...

Przypadek sprawił ze szukając odpowiedzi w jaki sposób Wenecjanie poradzili sobie z zarazą …trafiłam na koty i na szalenie interesujący teks… i dużo więcej dobrych tekstów …. Molto, molto … cudownie !! Cieszą mnie drobne anegdoty , zapomniane fakty … drogi nie wprost , obok a nieznane trasy którymi zazwyczaj chodzimy łudząc się że odkryjemy Wenecję … dziękuję !

Kalejdoskop Renaty pisze...

Bardzo mi miło ;-)

Pozdrawiam serdecznie

Renata

Kalejdoskop Renaty